ODCINEK 4. GRANAT W KLOZECIE
Co tak ważnego Papała chce przekazać znajomym
politykom? Czego się boi?
Być może odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać w spotkaniu generała z Jerzym Godlewskim, dziś prywatnym detektywem, wtedy tajnym współpracownikiem policji w Hamburgu. Godlewski współpracuje z niemieckimi śledczymi w zwalczaniu zorganizowanych grup przestępczych zajmujących się kradzieżą samochodów. W 1986 roku przenika do działającego w Niemczech gangu Nikodema Skotarczaka ps. Nikoś. Przy okazji rozpracowuje polonijnego biznesmena, Edwarda Mazura.
Do spotkania dochodzi w hotelu "Victoria" w Warszawie, kilka miesięcy przed śmiercią komendanta.
- A pani myśli, że Niemcy go nie zwerbowali? - dorzuca
Godlewski. - To, że na pewnym etapie nikt nie był zainteresowany, żeby Mazura
ścigać, to było jasne.
W 1998 roku niemiecka policja dostaje z FBI w Chicago materiały ze śledztwa w sprawie gigantycznego przemytu kradzionych w Stanach Zjednoczonych samochodów, które przez Niemcy trafiają do Polski. Auta te, wyposażone w sfałszowane dokumenty legalizacyjne, wprowadzane są do obrotu w Polsce jako mienie przesiedleńcze. W Hamburgu przemytem kieruje grupa Nikodema Skotarczaka ps. Nikoś.
Niemcy chcą przekazać dokumenty stronie polskiej, ale nie wiedzą, komu można ufać. Tajną misję zlecają swojemu agentowi.
- Miałem znaleźć bardzo wysokiego funkcjonariusza
policji, który na 100 % nie będzie skorumpowany. Tak samo jak dzisiaj znaleźć
Świętego Graala – wspomina Godlewski.
W końcu agent dociera do Adama Rapackiego, który w
Komendzie Głównej Policji zajmuje się przestępczością zorganizowaną. Ten
kieruje go do swojego szefa, Marka Papały.
- Papała był takim zwykłym gościem, którego wyrwali
zza biurka, bo chcieli mieć komendanta, który nie będzie się w nic wpieprzał i
nie będzie miał żadnego pojęcia o niczym – uważa Godlewski.
Niemiecki agent umawia się z komendantem polskiej policji w "Victorii". Przekazuje generałowi materiały FBI. Papała kartkuje plik.
- U nas to głównie rozprowadza samochody Nikodem? A
wiecie, kto jest po stronie amerykańskiej? – pyta w końcu.
- Oczywiście – odpowiada agent.
- Kto?
- Edward Mazur.
- Pamiętam jego twarz… - opowiada dziś Godlewski. – I
już mnie tylko o Mazura pytał.
- Musi pan wyznaczyć kogoś absolutnie pewnego – mówi
niemiecki agent do generała. - To jest przekręt na dużą skalę. Tutaj są
decydenci tacy, że nawet organa ścigania są kompletnie niezainteresowane. Niech
pan zobaczy, kto tam ciągnie za te wszystkie sznurki.
- Zajmę się tym - zapewnia Papała. - Pan jest
tutaj sam?
Marek Papała rozgląda się po sali.
- Nie – odpowiada Godlewski.
- A z kim?
– Z tą dziewczyną.
Ania siedzi obok przy stoliku, pije kawę i coś
ogląda.
– To jest jakaś pana współpracownica?
– Nie, panie generale, to jest moja dziewczyna,
jedziemy na wybrzeże zobaczyć Bałtyk, bo go dawno nie widziała - odpowiada
Godlewski.
- On był pewny, że myśmy nakręcili film, że wszystko
jest nagrane – mówi dziś prywatny detektyw. - Był pewny, że za chwilę ktoś do
niego przyjdzie i będzie to przeciwko niemu używał.
Problem polega na tym, że Edward Mazur to dobry znajomy Marka Papały. Poznali się, gdy późniejszy szef polskiej policji pracował jeszcze w Biurze Ruchu Drogowego KGP. Mazur został mu przedstawiony jako biznesmen, który chce nawiązać współpracę pomiędzy polską i amerykańską policją.
Od tego czasu generał utrzymuje z polonijnym biznesmenem stały kontakt.
- Nie wiedział pan, że Papała się zna z Mazurem? – dziwię się.
- A skądże.
- Rozpracowywał pan przecież Mazura...
- Ale oni się od niedawna znali. Poza tym ja się
zajmowałem Mazurem w Hamburgu, a nie w Polsce - zapewnia Godlewski. – W każdym
razie powiadomiłem niemiecką policję, że dotarłem do generała. I że mają
czekać, bo on się będzie kontaktował. Papała dostał szoku, bo oto się okazało,
że facet, który będzie go gościł za niedługo u siebie w chacie w USA to jest
nie biznesmen, ale zwykła menda.
- Papała nie wiedział o tym wcześniej?
- Absolutnie. Jeszcze kasę od niego pożyczył, tak mi
powiedzieli Niemcy. Raport FBI Papała przekazał do dalszego opracowania, tylko
dał to niewłaściwej osobie. Ja jestem pewny, że on z tym poszedł do Kurnika, który
był wtedy jego zastępcą. Niechcący ostrzegł w ten sposób Mazura. Mazur
zrozumiał, że jego kariera do ministerialnego stołka jest zagrożona, bo Papała
nie był takim typem, który weźmie parę groszy i zapomni.
Kilka tygodni po spotkaniu w "Victorii", w styczniu 1998 roku generał traci stanowisko. Komendantem Głównym Policji zostaje Jan Michna, dotąd komendant wojewódzki policji w Katowicach. Papała ma dostać posadę oficera łącznikowego w Brukseli. Edward Mazur zaprasza go do Stanów Zjednoczonych na kurs angielskiego.
- On widział, że to zostało schowane i nic się z tym
nie dzieje - opowiada Godlewski. - I to go musiało boleć. Bo on nie
chciał odpuścić tego raportu. Szkoda może, że pan generał nie poszedł na
jakieś ustępstwa, bo by żył. Ja mogę powiedzieć, że się dołożyłem do tej
śmierci tym, że mu ten raport dałem. Wrzuciłem granat do klozetu.
„Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci”
[i] W całym
rozdziale korzystałam z cytatów z: M. Góra, K. Brożek „Upadek. Historia prałata
Henryka Jankowskiego”, Warszawa 2020
[ii] S. Latkowski „Zabić Papałę”, Warszawa 2008
Komentarze
Prześlij komentarz