ODCINEK 2. KŁĘBOWISKO

Sąsiadka z mężem wychodzą przed blok, zobaczyć, co się stało. Zbiegają się ludzie.

- Usłyszałem, że pani Papałowa krzyczy: Zastrzelili go, zastrzelili go!”, i zaraz wbiegła do pierwszej klatki – opowie potem świadek.

Z mieszkania dozorcy Małgorzata wzywa pogotowie i policję. Dwie minuty przed nią o postrzeleniu człowieka przy Rzymowskiego służby informują też anonimowy mężczyzna i anonimowa kobieta.  Dyżurny wysyła na Rzymowskiego radiowóz, który jest najbliżej. Po chwili policyjny samochód na sygnale wjeżdża na parking.

Małgorzata Papała, w głębokim szoku, wskazuje funkcjonariuszom samochód męża. Prosi, by go ratowali.

Policjanci zaglądają do bordowego Deawoo.

Marek Papała jest ubrany w garnitur, koszulę i krawat. Jego tułów jest ułożony na wznak na przednich siedzeniach samochodu. Prawa ręka zgięta leży na brzuchu, lewa ręka wyprostowana dłonią sięga do dźwigni biegów. Na czole ofiary, powyżej nosa widoczna jest rana przestrzałowa. Otwór wylotowy jest z tyłu głowy w okolicy potylicznej, o cztery centymetry niżej od wlotu. Zniekształcony pocisk leży na dywaniku przed siedzeniem pasażera. Prawdopodobnie wystrzelony został z pistoletu TT kal. 7,62 mm.

Jak stwierdzi potem lekarz sądowy podczas oględzin, nie był strzał z przyłożenia ani bezpośredniego pobliża.

Sześć minut później lekarz pogotowia stwierdza zgon generała.

Strzelec oddał jeden strzał ze sporej odległości. Nie musiał poprawiać. Zawodowiec. 

W kieszeni koszuli byłego komendanta policjanci znajdują legitymację służbową KGP, przepustkę umożliwiającą wjazd na teren MSWiA, policyjną „blachę” i przesiąkniętą krwią kartkę z odręcznie zapisanym numerem telefonu, z którego da się odczytać tylko pierwsze cyfry. W kieszeni marynarki jest telefon komórkowy.

Przed samochodem leży czarna teczka z jego osobistymi rzeczami.

Na miejsce przyjeżdżają politycy, dziennikarze i wszyscy święci.

- Byłem na miejscu zdarzenia 40 minut po zabójstwie generała Papały – opowie potem w TVN 24 ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych Bogdan Borusewicz. – Wcześniej były przede mną trzy inne osoby: pan Roman Kurnik, pan Leszek Miller i jakiś mężczyzna, którego nie znałem. (…) Rozpoznałem go kilka lat później. To był Edward Mazur[i].

Do Mazura, polonijnego biznesmena z USA, z informacją o śmierci Papały dzwoni komendant stołeczny policji Michał Otrębski.

- Ale dlaczego akurat do pana? – będzie dociekała potem dziennikarka Anna Marszałek[ii].

- Nie wiem. Wiedział, że spotykaliśmy się z Papałą. Mówił: „Słuchaj, Marek nie żyje”. Ja byłem zszokowany.

Komendant Otrębski zawiadamia też innych polityków SLD – między innymi Leszka Millera i Zbigniewa Sobotkę, chociaż nie ma do tego żadnych podstaw formalnych, bo są wtedy poza rządem.

- Przyszedł do mnie Zbigniew Sobotka, który jest moim sąsiadem i powiedział, że jedzie tam z Millerem – będzie wspominał potem Hipolit Starszak, były zastępca prokuratora krajowego. – Zapytał, czy się nie zabiorę z nimi. Odmówiłem[iii]

Z kolei do Romana Kurnika, byłego zastępcy generała, dzwoni Małgorzata Papała. Kurnik przyjeżdża na miejsce zbrodni z żoną.

Wszyscy podchodzą do samochodu obejrzeć zwłoki.

- Jak udało się wam wejść tak blisko? – będzie się potem dziwiła Anna Marszałek[iv].

- Tam każdy by wszedł – odpowie jej Mazur. – Nawet pięćdziesiąt nieznajomych osób, gdyby chciało, też by weszło.

Po godzinie na miejscu zbrodni kręci się masa ludzi.

- Był niesamowity bałagan. Tego nie ukrywam – wyzna Zbigniew Matwiej, wtedy zastępca rzecznika prasowego KGP[v]. – Potężny błąd. Dopiero kiedy przyjechałem, zaczęto taśmą oddzielać to miejsce. Przypuszczać można, że część śladów zadeptano.

Pies tropiący prowadzi od samochodu, w którym znaleziono Marka Papałę ścieżką biegnącą między blokiem a działkami do ulicy, przy której traci trop. Kolejny pies szuka łuski po pocisku, też bez skutku. Jak stwierdzi potem prokurator w akcie oskarżenia: „jedynym wartościowym śladem kryminalistycznym zabezpieczonym na miejscu zdarzenia był pocisk kaliber 7,62 mm zabezpieczony w samochodzie ofiary”[i].

Pracę policjantów, a więc też prawidłowe zabezpieczenie miejsca zbrodni nadzoruje prokurator Zbigniew Żelaźnicki. Ten sam, który kilka lat wcześniej odpowiedzialny był za skandalicznie przeprowadzone oględziny miejsca zabójstwa Piotra i Alicji Jaroszewiczów.



„Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci” 





[i] Akt oskarżenia z 10.11.2009 r. sporządzony przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie 

[i] A. Marszałek „Kto zabił Papałę?”, Warszawa 2008

[ii] ibidem

[iii] S. Latkowski „Zabić Papałę”, Warszawa 2008

[iv] A. Marszałek „Kto zabił Papałę?”, Warszawa 2008

[v] S. Latkowski ‘Zabić Papałę”, Warszawa 2008


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

ODCINEK 10. MISTYFIKACJA

ODCINEK 4. GRANAT W KLOZECIE

ODCINEK 8. KONFABULANT?